Tradycje wielkanocne w regionie
Tradycje wielkanocne w naszym regionie bez wątpienia wiążą się z hukiem, ogniem i wodą. Już w Wielki Czwartek w Bogorii odbywa się swoisty rytuał oczyszczenia. Mieszkańcy osady i okolicznych wiosek w nocy udają się ze świecami do cudownego źródełka, nad którym posadowiona jest kapliczka pochodząca najprawdopodobniej z XVII w. Tylko w ten jeden dzień w roku woda w źródełku nabiera cudownej, ozdrowieńczej nocy. Pątnicy w asyście księdza udają się do cudownego miejsca, gdzie po odprawieniu modłów obmywają ciało uzdrowieńczą wodą. Zabierają też święcona wodę dla tych, którzy z różnych przyczyn nie mogli osobiście przybyć do cudownego miejsca.
Inną bogoryjską tradycją są wystrzały ze „sztucerów”. To wielkokalibrowa broń ręczna (kaliber ok 25 mm) wykonywana od wieków w miejscowych kuźniach i warsztatach ślusarskich. Jak wynika z przekazów historycznych, w Bogorii strzelano na Wielkanoc już w XVII w., używając do tego małych armatek: wiwatówek. Tradycyjne „sztucery” pojawiły się w tej miejscowości po powstaniu styczniowym i używane były najprawdopodobniej w bitwach pod Jurkowicami i Rybnicą. Ręcznie toczone lufy, zamki, bogato zdobione rękojeści sprawiały, że była to broń bardzo cenna. Już od początku Wielkiego Postu rozpoczynały się przygotowania do strzelania. Mielono węgiel drzewny z leszczyny w młynkach lub ubijano go w moździerzach, przygotowywano saletrę i siarkę, aby po odpowiednim zmieszaniu robić z nich proch. Najpierw strzelano na rezurekcji po 3 salwy podczas procesji, potem „na podniesienie” i na zakończenie mszy. Salwy powtarzano także podczas świąt; strzelano pod oknami miejscowych panien. Za udane uznawano tylko takie strzały, podczas których wypadały szyby z okien. W zamian za to „strzelcy” otrzymywali poczęstunek. Dowodził z nimi zawsze komendant – najbardziej doświadczony, z reguły żołnierz po służbie czynnej. Strzelcy formowani byli w specjalne grupy. Każdy miał do wykonania określoną czynność, np. czyszczenie lufy, ładowanie broni, ubijanie ładunku zakładanie kapiszona i wreszcie wystrzał. Ze względu na siłę wystrzału strzelano oburącz, trzymając pistolet za rękojeść i lufę. Zdarzały się przypadki skaleczeń, a nawet – dość rzadko – urwania palców. Z reguły wszystko odbywało się bezpiecznie. Czasami strzelano także podczas ”Meus”, czyli wycieczek rodzinnych do miejscowego lasu tzw. ”Buczyny”, które organizowane były 2. dnia świąt. Odbywały się tam swoiste świąteczne pikniki pod gołym niebem. Do strzeleckich rodów w Bogorii należały rodziny: Łochów. Snopków, Klockowskich, Ciepielów, Krzyżanowskich, Brudków, Kosowiczów, Klocków, Górskich, Glibowskich, Grzybowiczów, Kogutów. Strzelcy stanowili elitę bogoryjskiej społeczności. Tradycja strzelania z pistoletów utrzymała się do lat 80. XX w., a obecnie kontynuowana jest za pomocą petard.
Innym charakterystycznym obrzędem jest kołatanie. Od popołudnia w Wielki Czwartek w kościołach milkną dzwony aż do rezurekcji w Wielką Niedzielę. Ich rolę pełniły wówczas drewniane kołatki. Wykonane przez miejscowych stolarzy, cieślów i stelmachów używane są przez ministrantów podczas rytuałów triduum paschalnego.
Dawne tradycje przetrwały do dzisiaj, chociaż w nieco zmodyfikowanej formie. W Staszowie tradycje strzeleckie kontynuują miejscowi rycerze z artylerzystą Stanisławem Przetakiem. Podczas rezurekcji strzelają z armat i hakownic. W Staszowskim Ośrodku Kultury można natomiast obejrzeć zabytkowe ”sztucery” i kołatki – w chwili obecnej za pomocą internetu.
Paweł Ciepiela